Pandemia a nasza ewolucja, czyli dlaczego męczy nas ograniczanie kontaktów? [E02]

Pandemia a nasza ewolucja, czyli dlaczego męczy nas ograniczanie kontaktów? [E02]

W ciągu 2020 roku musieliśmy nagle nauczyć się żyć w świecie, w którym kontakty z innymi są bardzo ograniczone. Kluczowy stał się dystans społeczny. Dla większości z nas to trudne… Ale właściwie dlaczego tak jest? Życie w grupach to sporo wysiłku. Trzeba negocjować, ustępować, ustalać hierarchię. Wcale nie trzeba się tak męczyć, wiele zwierząt prowadzi samotny tryb życia. Co więc zyskujemy, żyjąc we wspólnotach? Dlaczego nasz gatunek (i krewni) „zdecydował się” na taką ścieżkę?

Postanowiłam wypytać o to biolożkę ewolucyjną i antropolożkę fizyczną, dr Magdalenę Babiszewską. Magda prowadzi bloga o ewolucji naszej codzienności zbetonowejdzungli.pl. – Życie w grupach jest w nas tak silnie zakorzenione, że potrzeba bliskości i interakcji wpływa na nasze funkcjonowanie i na nasze dobro psychiczne – podkreśla w podcaście.

Rozmawiamy również o społecznych pasażerach na gapę (czyli np. tych, co bez powodu nie noszą maseczek), o tym na podstawie czego możemy coś wnioskować o zachowaniu przodków człowieka rozumnego (no bo co takiego można wyczytać z kostek?). Zastanawiamy się też, czy wrócimy masowo do pracy w biurach, kiedy już pandemia się skończy albo chociaż przygaśnie. Ja myślę, że w dużym stopniu tak… W końcu musimy jakoś demonstrować społeczne relacje. – Żeby grupa trwała, muszą istnieć jakieś mechanizmy, które utrzymają ją w całości – snuje w rozmowie dr Babiszewska. – Na przykład u szympansów tym czymś jest iskanie. Pierwotnie miało to funkcje higieniczne, ale z czasem przyjęło funkcję budowania interakcji. Dzisiaj naukowcy badający szympansie społeczności, żeby określić, które osobniki się lubią, przyglądają się, jak kto kogo i jak często iska.

A co u nas pełni funkcję iskania? Posłuchajcie w odcinku 😉

Zdjęcie ilustracyjne: Paul Brennan, Pixabay