Otwórz schowek Brak ulubionych odcinków
Która płeć jest bardziej emocjonalna? Fakty i mity (2) | OD PODSTAW: Emocje | 6/6 | dr Alicja Puścian

Która płeć jest bardziej emocjonalna? Fakty i mity (2) | OD PODSTAW: Emocje | 6/6 | dr Alicja Puścian

Pobierz Dodaj do ulubionych

Udostępnij odcinek

Pobierz Dodaj do ulubionych

Udostępnij odcinek

Dodaj do ulubionych
Pobierz odcinek

Udostępnij odcinek

dr Alicja Puścian

dr Alicja Puścian

Neurobiolożka behawioralna. W pracy badawczej koncentruje się na relacji pomiędzy mózgiem a zachowaniem, szczególnie w kontekście emocji, motywacji i interakcji społecznych, wykorzystując wiedzę z zakresu psychologii, biologii i analizy behawioralnej.

W szóstym, ostatnim odcinku cyklu Radio Naukowe Od Podstaw: Emocje dr Alicja Puścian wyjaśnia, jak w kontekście aktualnych badań naukowych prezentują się znane tezy o emocjach w powiązaniu z płcią. Dowiecie się, czy kobiety są bardziej emocjonalne niż mężczyźni, jaki wpływ na emocje mają hormony, jak socjalizacja wpływa na kształtowanie mózgu i czy rzeczywiście mężczyźni jako bardziej opanowani lepiej się sprawdzają na stanowiskach kierowniczych.

Od Podstaw to nowy, dodatkowy cykl odcinków Radia Naukowego – serie tematyczne, krótsze odcinki, naukowcy, których znacie i lubicie, porządkują dla was fundamentalne kwestie w swoich dziedzinach. Macie pomysł na nową serię? Piszcie: kontakt@radionaukowe.pl lub komentujcie tutaj!

 

TRANKSYRPCJA

Karolina Głowacka: Doktor Alicja Puścian, neurobiolożka zachowania, dzień dobry.

Alicja Puścian: Dzień dobry państwu.

K.G.: Głównie w kontekście płci będziemy te różne tezy weryfikować.

A.P.: Uuu, kontrowersje, tak!

K.G.: Czekamy na pierwsze komentarze, jeszcze przed odsłuchaniem. Ha, ha! Kobiety są bardziej emocjonalne.

A.P.: Jakże powszechnie słyszy się tę tezę! Chyba właściwie to jest najbardziej popularny stereotyp dotyczący emocji, jak uważasz?

K.G.: Zgodziłabym się z tobą kilka lat temu, ale teraz temat emocji jest tak popularny, że zrobiło się więcej takich tez. Ale powiedziałabym, że jest jeden z najstarszych, bo pamiętasz, rozmawiałyśmy w pierwszej bodajże naszej rozmowie w tej serii o tym, że kiedyś uważano emocje za przeciwieństwo rozumu i kobiety były oskarżane o tak zwaną histerię właśnie.

A.P.: Zgadza się.

K.G.: Że są przez to niemądre.

A.P.: Niemądre, nieskuteczne, nie można im powierzać żadnych odpowiedzialnych funkcji w szczególności, bo są takie emocjonalne. Dane na ten temat są jasne: nie ma badań, które jednoznacznie i en masse potwierdzałyby taką tezę, że kobiety i mężczyźni radykalnie inaczej, w rozumieniu liczbowym czy intensywności, przeżywają emocje. Jest nawet taka piękna publikacja z ostatnich lat, która mierzy różnego rodzaju parametry emocji, tak jak na przykład, jaka jest podatność na to, żeby one były zmienne, że czuję się inaczej wieczorem niż tak jak rano. I ona dotyczy właśnie skupienia się na aspekcie płci, to znaczy tego, czy kobiety znacząco pod tym względem, i wieloma innymi, różnią się od mężczyzn. I okazuje się, że nie. Natomiast jest całkiem sporo danych, które pokazują, że różni się ekspresja emocji. I tutaj wracamy, jak bumerang wraca nam ten temat, który dotyczy regulacji emocjonalnej. Faktycznie przecież w naszej kulturze, ale też w wielu innych kulturach, mężczyznom nie pozwala się wyrażać emocji. Oni mają mieć kamienne twarze. Nie tylko nie wolno im płakać, ale w szczególności uczy się ich tego, że wyrażanie emocji w sposób otwarty jest oznaką słabości. No to jak ich tak trenujemy…

K.G.: Ale chyba zależy, jakich emocji. Bo dziewczynki kiedy się popłaczą, to to jest OK, nikt ich za to nie strofuje, ale jeśli się wściekną, to już jest gorzej. A jeśli chodzi o chłopców, to jak się popłacze, to „co ty jesteś za mazgaj”, takie są komentarze jeszcze się zdarzają, a jeśli się wścieknie… No, „bronisz swojego”. Więc tutaj to chyba nie jest do końca precyzyjne powiedzenie, że mężczyźni mają nie okazywać emocji, czy kobiety mają nie okazywać, tylko każda z płci ma według tych ról społecznych okazywać pewne konkretne.

A.P.: Faktycznie masz rację i fajnie, dobrze, że to poprawiłaś. I jest też taka sfera, która dotyczy emocji pozytywnych i ja myślę, że tutaj także kobiety mają znacznie większe przyzwolenie na to, żeby je wyrażać. W szczególności we wszystkich tych sytuacjach czy kontekstach społecznych: cieszyć się z tego, że komuś się udało, przyjąć kogoś z otwartymi ramionami, okazywać, że to fajnie, że jesteśmy razem. Wszystko to jest raczej niedostępne dla mężczyzn, czy też nie zawsze.

K.G.: Nie ma przyzwolenia.

A.P.: Tak jest. Niemile widziane, mówiąc wprost, i faktycznie dane to odzwierciedlają. Może dlatego, że mamy i te emocje pozytywne, i negatywne, i wszystkie gdzieś pomiędzy, że mężczyźni, jeżeli chodzi o wyrażanie emocji, przynajmniej w naszej kulturze, są pod tym względem ubożsi w tę ekspresję niż kobiety. Nie dlatego, że nie potrafią, nie dlatego, że jakoś fundamentalnie inaczej przeżywają emocje, nie ma ku temu bardzo koherentnych danych, tylko dlatego, że po prostu ten aspekt związany z regulacją emocjonalną, tego, jak je wyrażamy, sprawia, że mężczyźni mniej pokazują, jak się czują.

K.G.: Ale na poziomie neuronalnym, na poziomie budowy mózgów, na poziomie reakcji mózgów i u mężczyzn, i u kobiet, to ty mi mówisz, że zdejmując tę warstwę kulturową, to to przeżywanie emocji jest podobne?

A.P.: Ja chcę powiedzieć, że ta warstwa kulturowa też bierze się skądś i ma swoje zakorzenienie w aktywności neuronalnej. Nie da się tego od siebie oddzielić, dlatego to jest kolejny…

K.G.: No tak, no słusznie, przecież dlaczego nie jest tak, że nie ma na odwrót na przykład, że to kobiety mają być agresywne i to jest OK, a chłopcy mają się wzruszać.

A.P.: Zgadza się. I wszystko to, co robimy, wszystko to, co robimy, co uważamy, o czym jesteśmy przekonani i wszystko to, co wyrażamy, jest zakorzenione na początku w naszej aktywności neuronalnej. To się stamtąd bierze i to jest drugi temat, który regularnie wraca w naszych rozmowach, że jesteśmy jednak mechanistyczną, biologiczną, piękną w swojej różnorodności i bogactwie tego, jak się potrafimy zachowywać i co czuć, ale jednak maszyną.

K.G.: No to zgubiłam się, bo mówisz o tym, że to jest stereotyp, że kobiety są bardziej emocjonalne, a za chwilę mówisz o tym, że no jednak ta kultura też z czegoś się wzięła. Więc czy to jest tak, że kobiety i mężczyźni są bardziej, nie wiem, predestynowani do przeżywania pewnych emocji biologicznie, hormonalnie?

A.P.: W mojej opinii nie ma między tymi stwierdzeniami sprzeczności. To, co próbuję powiedzieć, może niewystarczająco jasno, to to, że niezależnie od tego, o jakim aspekcie przeżywania i wyrażania emocji rozmawiamy, czy to jest fizjologia, czy to jest zachowanie, czy to jest przeżywanie tych emocji, czy raportowanie na temat tego, jak intensywnie one w nas grają, wszystko to ma swoje zakorzenienie i zaczyna się w naszych mózgach. I teraz to, co jest niesłychanie ważne, to jest to, że mamy plastyczność neuronalną, czyli zdolność naszego układu nerwowego do tego, żeby się samozmieniać. I regulacja emocjonalna, czyli to, w jaki sposób wyrażamy emocje, właśnie tam ma swoje zakorzenienie. Musimy przeregulować, przemienić ten nasz system aktywności neuronalnej w taki sposób, żeby efektywniej regulować swoje emocje. I teraz: mężczyźni uczeni są w tym zakresie czegoś innego niż kobiety. Nie dlatego, że ich mózgi czy biologia na tym najbardziej podstawowym, najważniejszym poziomie czymś się różni, chociaż rzeczywiście, że organizm żeński różni się od organizmu męskiego, ale nie o tym teraz mówimy. Jeżeli chodzi o podstawowe prawa neuronalne i tego, jak funkcjonuje mózg, to jest wszystko to samo. I nie tylko u kobiet i mężczyzn, ale u nas i u szympansa i tak dalej, rozmawiałyśmy o tym bardzo dużo w serii tych odcinków dotyczących emocji. Jednakowoż to, co jest efektem różnych wzorców kształtowania aktywności neuronalnej w naszych mózgach w zależności od tego, czy jesteśmy kobietami czy mężczyznami, ma ogromne przełożenie na to, jak te mózgi potem funkcjonują i od tego nie uciekniesz.

K.G.: Czyli tezę „kobiety są bardziej emocjonalne” włożyłabyś do naszej tabelki do kategorii nie, fałsz. Ale tezę „kobiety intensywniej wyrażają emocje”, to powiedziałabyś…?

A.P.: Tak. Dlatego że są na to dowody. Przynajmniej na dzień dzisiejszy tak jest.

K.G.: To teza dalsza: „mężczyźni nie ulegają emocjom”. Tu kontynuacja: w tym sensie można na nich bardziej polegać właśnie na jakiś takich stanowiskach, które wymagają trzymania nerwów na wodzy.

A.P.: Tutaj są dwa błędy poznawcze w tym twierdzeniu, od samego początku, i zacznę może od tego drugiego, bo on z punktu widzenia rozumienia emocji jest ważniejszy. Jest w tej tezie takie założenie, że emocje utrudniają podejmowanie decyzji, że one są czymś negatywnym, co wytrąca nas z pantałyku i sprawia, że nie potrafimy racjonalnie postępować. To jest to takie stare przekonanie o tym, że rozum jest na jednej szali wagi, a emocje są na drugiej. Wiemy już, także z naszych poprzednich odcinków, że to jest zupełnie nieprawda. Więc od początku całe to twierdzenie zbudowane na fałszywej tezie. A ta druga część, że można mężczyznom bardziej ufać, to się po prostu… „Ufać” w rozumieniu takim, że ich nie poniesie, że nie popełnią…

K.G.: Że nie spanikują.

A.P.: Że nie spanikują, że nie popełnią jakichś krytycznych błędów, no to też się nie trzyma, przynajmniej na dzień dzisiejszy, ale faktycznie dobrym argumentem, który często słyszę w odpowiedzi na takie dictum jest to, że „a skąd my możemy wiedzieć”, bo faktycznie nie mamy jeszcze wystarczająco dużej liczby kobiet będących w pozycji władzy i podejmowania bardzo kluczowych decyzji. I ja nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Faktycznie może jest tak, że jeszcze ciągle mamy tak mało kobiet wszędzie tam, gdzie to jest istotne, że nie mamy odpowiedniej statystyki, która byłaby w stanie zważyć czy zrównoważyć wszystkie te dowody, które mamy na temat tego, jak podejmowane są, w warunkach naturalnych przynajmniej, decyzje przez mężczyzn. To jest nie do rozsądzenia. No jak nie masz danych, to po prostu ich brakuje.

K.G.: No ale sama mówiłaś o tym, że socjalizowanie ma bardzo duże znaczenie również dla plastyczności mózgu, więc jeśli dziewczynki są, może to się zmienia, ale wcześniej przynajmniej były, zsocjalizowane w ten sposób, że mogą właśnie stracić panowanie, popłakać się, spanikować być może, a chłopcy nie mogą, to czy efekt nie jest taki, że w populacji teraz współcześnie dorosłych kobiet i mężczyzn jednak nie jest tak, że statystycznie jest większa szansa na to, że mężczyzna zachowa tą, nazwę, zimną krew, a kobieta może ją stracić właśnie.

A.P.: Ja bym się odważyła nawet, gdybyś mnie zapytała o takie teoretyzowanie, postawić tezę przeciwną: że dużo większym ryzykiem jest posiadanie w pozycji władzy kogoś, kto był trenowany w tym, żeby w ogóle nie zwracać uwagi na swoje emocje, czy żeby chować je gdzieś głęboko, czy próbować odwracać od nich uwagę. Uważam to za zdecydowanie większe zagrożenie, a już w szczególności, kiedy mówimy o sytuacjach wysokiego ryzyka. I też kontrargumentem takim wprost na to, co przytoczyłaś, i podkreślam, że teraz rozmawiamy bardzo teoretycznie, bo nie ma precyzyjnych wyników danych, które potwierdzałyby te sprawy, o których rozmawiamy, przynajmniej mnie są one nieznane. Kontrargumentem wprost w stosunku do tego, co powiedziałaś, jest to, że kobiety, które już dochodzą do etapu, w którym mają realną władzę i mogą podejmować ważkie decyzje, ważne, istotne wybory, które mają potem przełożenie na duże organizacje albo duże grupy ludzi, zastanówmy się wspólnie nad tym, jaki one miały trening. To są kobiety, które przeszły bardzo często przez takie sito i które były zmuszone przeskoczyć tyle różnych trudności, zagadnień, kontekstów społecznych, które bardzo często zapłaciły niezwykle wysoką cenę, żeby być tam, gdzie są. Więc ja bym postawiła taką tezę, że to są jednostki dobrze przetrenowane w tym, jak sobie radzić z panowaniem nad sobą i nie polec w takich sytuacjach, które są sytuacjami wysokiego społecznego ryzyka. To je pchnęło na szczyt.

K.G.: Ale wiesz, jak tak rozmawiamy, to myślę sobie, że wiele osób może mieć poczucie takiego dysonansu, rozjazdu między tym, co ty mówisz na podstawie danych, na podstawie badań, a takim powszechnym doświadczeniem czy odczuciem, wrażeniem, przekonaniem Co byś na to powiedziała takim osobom, które teraz na przykład z publiczności by podniosły rękę?

A.P.: „Co ona opowiada”?

K.G.: Powiedziałyby: pani doktor, pani mi tu o jednym, a ja w pracy mam tak, że dziewczyny tutaj płaczą albo plotkują albo coś tam, a tutaj jak trzeba się zająć sprawą, to my z chłopakami bierzemy sprawy w swoje ręce. I nie mówię tego w żaden sposób złośliwie, tylko myślę, że wiele osób może mieć takie właśnie doświadczenia.

A.P.: Na pewno tak jest. Pierwsza rzecz, którą odpowiedziałabym na tak postawione pytanie, jest taka, że ja sobie nie mogę pozwolić jako osoba zajmująca się nauką na posługiwanie się jakimiś epizodycznymi opowieściami. To, na co powinnam zwracać uwagę, to jest to, co mamy udokumentowane, a co nie. Na co istnieją dowody, a na co dowodów nie mamy, jak faktycznie wyglądają badania i jak wyglądają statystyki. Bo to, że ktoś ma jakoś albo to, że tak to wygląda u mnie w pracy, to zupełnie nic nie mówi o statystyce populacji. Musielibyśmy to zbadać, musielibyśmy… Faktycznie może taka teza, którą postawiłaś, ona może być prawdziwa, tak? Może się okaże, że istnieje zbiór jakichś organizacji, w których dokładnie jest tak, jak powiedziałaś, że kobiety w cudzysłowie „nigdy nie biorą spraw w swoje ręce”. Jestem sobie w stanie bez problemu w rzeczywistości polskiej wyobrazić kulturę organizacyjną, która prowadzi do tego typu efektów, w której kobietom w taki sposób kreuje się środowisko, że mają zmniejszone prawdopodobieństwo wykazywania w takiej kulturze zachowań sprawczych. Natomiast tutaj jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, także w kontekście emocji. Wspominałyśmy w którymś z naszych odcinków o tym, że uwaga to jest taki reflektor. Że tam, gdzie patrzę, tam się robi jasno. I teraz: jeżeli mam jakieś przekonania o kobietach i mężczyznach, na przykład takie, że kobiety są bardziej emocjonalne, a mężczyznom nie wolno wykazywać emocji, albo oni po prostu z natury jacyś tacy są, że tych emocji albo nie mają, albo lepiej nad nimi panują, to będę wyszukiwać w mojej rzeczywistości takie przykłady, które będą potwierdzały tę tezę. I to znowu nie jest żadna złośliwość, tylko to są, i akurat tutaj mamy wyniki badań, które bardzo wyraźnie mówią o tym, że nasze przekonania, to, co wnosimy do sytuacji jako to, czego się wcześniej nauczyliśmy albo to, czego nas nauczono, bardzo mocno wpływa na to nie tylko, co zauważymy, ale także to, co zapamiętamy. Także jeżeli ja mam takie przekonanie, dajmy na to, że kobiety są bardziej emocjonalne, to jest po pierwsze większa szansa, że będę zauważać epizody, w których to jest prawda, a po drugie jest dużo bardziej prawdopodobne, że je zapamiętam i zinkorporuję do tego światopoglądu, który już i tak posiadam.

K.G.: Czyli czy w takim razie streszczeniem tego byłoby stwierdzenie, że jeśli chodzi o podstawy biologiczne, to ani kobiety, ani mężczyźni nie są jakoś szczególnie bardziej predestynowani do tego, żeby intensywniej wyrażać emocje bądź nie, natomiast przez socjalizację, która powoduje też plastykę mózgu, u dorosłych widać takie zachowania? Że kobiety częściej pozwolą sobie na wyrażenie emocji, nie odczucie, tylko wyrażenie, bo rozumiem, że te emocje są na podobnym poziomie, a mężczyźni na tym przykładowym filmie się nie popłaczą raczej, tak?

A.P.: Tak jest. W sferze, o której mówisz, która dotyczy wyrażania emocji, faktycznie mamy dane, które w kulturach takich jak nasze czy podobnych, pokazują, że kobiety bardziej są skłonne do tego, żeby emocje wyrażać. Jeszcze dodam jeden wątek do tego, już zupełnie na koniec tej dyskusji na temat płci, że są takie dane, chociaż nie wyłącznie koherentne, to znaczy są także wyniki badań, które pokazują coś przeciwnego: kobiety wydają się być bardziej empatyczne, to znaczy częściej wyrażają nie tylko współczucie, ale także zdolność do rozpoznania emocji innych ludzi. I to nie tylko na takim poziomie, na którym to jest sprawcze, czyli robią coś z tym, że komuś się źle dzieje, ale także w takich dużo bardziej suchych testach, które polegają na rozpoznaniu, co ta emocja u drugiego człowieka znaczy. Ale podkreślam, że to jest to, co wiemy na dzień dzisiejszy, i nauka, tak jak każda inna dziedzina społeczna, no bo jest ona dziedziną społeczną, jest częścią kultury, która ją wytwarza. Więc nie jest wykluczone, że to, co wiemy dzisiaj, niedługo będzie można zrobić tego debunking i powiedzieć OK, ale my tworzyliśmy te testy czy te badania jeszcze z takim błędem poznawczym, który wnosimy z naszej kultury, który spowodował, że wygląda na to, że kobiety są bardziej empatyczne. I dodam jeszcze ostatnie słowo, że są też badania przeciwne, to znaczy takie, które pokazują, że nie ma znaczących różnic w poziomie empatii pomiędzy kobietami a mężczyznami.

K.G.: Jeszcze zostaniemy przy kwestii płci, mianowicie hormony. Mówiłaś sama o tym na początku, w pierwszych odcinkach naszej rozmowy, że hormony są w pewnym sensie takim podglebiem, które powoduje, że jest większe prawdopodobieństwo, że zareagujemy w jakiś sposób. No i teraz klasyk, wszyscy znają piosenkę: oskarżam cię, testosteron, że ta agresja, że to i tamto. Testosteron jest kojarzony jako ten właśnie, który predestynuje do zachowań agresywnych, bardziej ryzykownych. Trudno tego nie zauważyć, chociażby jeśli chodzi o statystyki śmierci młodych mężczyzn na drogach, to bardzo jest smutna rzecz. Nie wiem, o co można oskarżyć estrogen, ale pewnie też można coś tutaj włożyć. No i jak to rozumieć, rolę tychże hormonów właśnie w kwestii emocji?

A.P.: Znowu musimy zacząć od zrobienia malutkiego kroku w tył, który pozwoli naszym słuchaczom i nam być po jednej i tej samej stronie. To jest ważne, żeby rozumieć, że hormony same w sobie nie wywołują żadnych zachowań. To nie jest tak, że walnie mi testosteron, cokolwiek by to nie miało znaczyć, i nagle ja się muszę jakoś zachować. Hormony czy zmiany ich poziomów w naszym organizmie uprawdopodabniają pewne zachowania, predestynują do tego, żeby one pojawiały się z większym prawdopodobieństwem. I to dotyczy nie tylko hormonów, o których przed chwilą wspomniałaś, czyli hormonów płciowych, ale także każdego innego, adrenaliny, kortyzolu, którego z nich nie wzięłabyś pod uwagę. Ważne jest, żeby zawsze pamiętać o tym, że emocje, niezależnie od tego, że pozytywne czy negatywne, wszystkie, one się zaczynają w mózgu. To jest wzorzec aktywacji w układzie nerwowym. A hormony mają faktycznie wpływ na to, jaka aktywacja jest w danej sytuacji bardziej prawdopodobna i w tym sensie nie da się uciec od tej prawdy biologicznej, że różne płcie będą miały różne predyspozycje do różnego rodzaju zachowań. Pamiętasz, jak rozmawiałyśmy o tej muszce owocowej? Są takie eksperymenty, w których oddziela się na przykład samce, nie dając im możliwości kontaktu z samicami i patrzy się, jak to nasila ich zachowania związane z tym, żeby się do tych samic potem zalecać. Tego samego rodzaju efekty nie byłyby widziane u samic, tego rodzaju natężenie zachowań, dlatego że u muszki samca i u muszki samicy innego rodzaju zachowania są ich repertuarem rozmnażania się. I tak samo jest u ludzi. Mamy innego rodzaju bardziej prawdopodobne zachowania u samców, a innego rodzaju bardziej prawdopodobne zachowania u samic i nie ma w tym nic złego, ale to, od czego nie da się uciec, i to jest ten temat, który wraca nam jak bumerang, to jest regulacja, zarówno w zakresie emocji, jak i wszystkich innych zachowań. To nie jest tak, że predyspozycja równa się ekspresja. To, jak się socjalizujemy, co uważamy…

K.G.: Jak socjalizujemy nasze dzieci.

A.P.: O tak, to w szczególności. W którą stronę chcemy podążać, jak uważamy, że świat powinien wyglądać. To jest niesłychanie ważne i chce powiedzieć z całą mocą, że to nie jest coś, co jest palcem na wodzie pisane, jakieś bajanie w chmurach. To jest coś, co może mieć odzwierciedlenie w aktywności naszego mózgu. To, czego się uczymy, co uważamy, jak jesteśmy socjalizowani, wpływa na to, jak kształtowany jest nasz układ nerwowy.

K.G.: Warto nawiasem mówiąc powiedzieć, że to nie jest tak, że mężczyźni mają testosteron, a kobiety estrogen, tylko wszyscy mamy…

A.P.: Wszyscy mamy wszystko.

K.G.: Wszystko, tylko w różnym natężeniu. To jeśli jeszcze mowa o roli hormonów, no to są ich wyrzuty w pewnych sytuacjach. U kobiet kojarzymy to tuż przed okresem albo z ciążą, więc teza kolejna do weryfikacji: czy właśnie emocje u kobiet tuż przed okresem albo w czasie ciąży są nasilone?

A.P.: Ciąża jest okresem bardzo szczególnym w życiu organizmu żeńskiego czy takiego, który jest w stanie przynieść na świat potomstwo, i nie ma dwóch zdań, że podwyższone są poziomy niektórych hormonów wtedy. Z tym się po prostu nie dyskutuje. To, co wiemy na pewno na podstawie danych, to jest to, że kobiety w ciąży mają większą predyspozycję do tego, żeby zmieniać nastroje w sposób gwałtowny. Bo to, o czym mówiłyśmy już wcześniej, to, że hormony po pierwsze stanowią pewnego rodzaju predyspozycje, ale także kontekst, w którym się znajdujesz, stanowi predyspozycję do określonych, emocjonalnych przeżyć. I jak sobie dodasz do tych hormonów, które niewątpliwie są bardzo ważnym czynnikiem, to, że twoje ciało zaczyna się radykalnie zmieniać, że zaczynasz więcej ważyć, że twój kręgosłup jest wygięty w inny sposób, że musisz inaczej chodzić, że w pewnym momencie przestajesz być zdolna do tego, żeby się schylić i zawiązać sobie but.

K.G.: Weź, bo mi się przypomina.

A.P.: Że nie możesz spać, że częściej musisz odwiedzać toaletę w tym okresie. To są wszystko czynniki, które mogłabyś uznać, no i nie ma dwóch zdań, wpływają na to, że jesteś bardziej sfrustrowana, dlatego że twój komfort życia zdecydowanie się pomniejsza. Do tego wszystkiego dodaje się stres: niedługo będziesz rodzicem, prawda? Twoja sytuacja zmienia się w sposób radykalny. I myślę, że to jest dobry przykład, który pokazuje, jak emocje powstają i dlaczego możemy być emocjonalnie chwiejnymi. My jako ludzie, abstrahuję teraz od kobiet w ciąży. Jeżeli wystarczająco dużo czynników składa się na to, żeby powodować w nas dyskomfort i wywoływać negatywne emocje, to po prostu to się będzie działo z dużo większym prawdopodobieństwem. Ciąża jest tutaj przykładem, uważam, ekstremalnym.

K.G.: A czy jest coś porównywalnego u mężczyzn, tego typu wyrzuty hormonów, które, jak podkreślasz wielokrotnie, nie decydują o zachowaniu, ale zwiększają prawdopodobieństwo?

A.P.: Nie jestem w stanie porównać niczego do ciąży organizmu żeńskiego, co występowałoby u mężczyzn, dlatego że to jest nie taka jakaś jednorazowa rzecz, na przykład tam, nie wiem, coś się zrobiło i idziesz agresję robić wielką, wojnę, na przykład wojnę robisz.

K.G.: Ale zobacz, wojna, może to jest dramatyczne, ale dobry przykład, to znaczy w większości jednak nadal mężczyźni są na wojnie. Bardzo długo podwyższony poziom adrenaliny, no to musi mieć skutki przecież.

A.P.: Ależ absolutnie, no i dlatego mamy zespół stresu pourazowego i wszystko, co z tym związane. Ale jakbyś wsadziła kobiety, jak wsadzasz, przecież jest bardzo dużo żołnierek, kobiety służą teraz także w siłach specjalnych i w różnych innych kontekstach, które właśnie wiążą się z koniecznością wykazywania bardzo radykalnej agresji, to efekt byłby taki sam. Natomiast jeżeli mnie pytasz, czy odważyłabym się cokolwiek w życiu biologicznym organizmu męskiego porównać do długotrwałej i dosyć radykalnie zmieniającej organizm ciąży, to moja odpowiedź brzmi zdecydowanie: nie.

K.G.: Z czym zostawisz naszych słuchaczy i słuchaczki, którzy wszystkie nasze odcinki przesłuchali?

A.P.: Hm. Myślę, że nie mam prawa uciec od tematu, który wracał do nas tyle razy, a którym jest sposób regulacji emocji. Drodzy słuchacze, nie jesteście bezbronni. Wasze emocje są potrzebne, są informacją o tym, co dzieje się w was, w waszym środowisku, w waszym życiu, w waszych relacjach. Jeżeli mogę mieć dla was rady: nie odwracajcie od nich wzroku, ale nie czujcie się tak, jakbyście nic z tymi emocjami nie mogli zrobić. Regulacja emocjonalna jest jedną z funkcji naszego układu nerwowego. Jedną z najpiękniejszych funkcji, jakie zakorzenione są w mózgu ludzkim. Więc życzę wam tego, żeby z dnia na dzień z emocjami było łatwiej żyć i żeby były wam bardziej przydatne niż przeszkadzające w waszym życiu codziennym.

K.G.: Doktor Alicja Puścian, dziękuję bardzo.

A.P.: Bardzo dziękuję.

Dodane:
dr Alicja Puścian

dr Alicja Puścian

Neurobiolożka behawioralna. W pracy badawczej koncentruje się na relacji pomiędzy mózgiem a zachowaniem, szczególnie w kontekście emocji, motywacji i interakcji społecznych, wykorzystując wiedzę z zakresu psychologii, biologii i analizy behawioralnej.

Obserwuj Radio Naukowe

Czym są emocje? Biologia emocji | OD PODSTAW: Emocje | 1/6 | dr Alicja Puścian
24:53
24:53
Dodaj do ulubionych
Pobierz odcinek

Udostępnij odcinek

Dlaczego czasem wybuchamy? Emocje w praktyce | OD PODSTAW: Emocje | 2/6 | dr Alicja Puścian
23:27
23:27
Dodaj do ulubionych
Pobierz odcinek

Udostępnij odcinek

Jak się nie wściec, jak zachować spokój? Regulacja emocji | OD PODSTAW: Emocje | 3/6 | dr Alicja Puścian
26:03
26:03
Dodaj do ulubionych
Pobierz odcinek

Udostępnij odcinek

Co czują zwierzęta? Ewolucja emocji | OD PODSTAW: Emocje | 4/6 | dr Alicja Puścian
27:01
27:01
Dodaj do ulubionych
Pobierz odcinek

Udostępnij odcinek

Fakty i mity o emocjach (1) | OD PODSTAW: Emocje | 5/6 | dr Alicja Puścian
24:07
24:07
Dodaj do ulubionych
Pobierz odcinek

Udostępnij odcinek

Dlaczego czasem tracimy nad sobą kontrolę i jak temu zaradzić? O neurobiologii emocji | dr Alicja Puścian
Nr 48
1:02:18
5,2 tys.
1:02:18
5,2 tys.
Dodaj do ulubionych
Pobierz odcinek

Udostępnij odcinek

Fakty i mity o hormonach – jak bardzo zależy od nich nasze zdrowie i zachowanie? | dr Alicja Puścian
Nr 160
1:09:22
2 tys.
1:09:22
2 tys.
Dodaj do ulubionych
Pobierz odcinek

Udostępnij odcinek

„A Ty wiesz, że geny można przenosić między organizmami?” Magdalena Fikus o nauce swojej młodości | prof. Magdalena Fikus
Nr 25
1:09:01
646
1:09:01
646
Dodaj do ulubionych
Pobierz odcinek

Udostępnij odcinek

Ulubione

Przejdź do treści