Radio Naukowe Od Podstaw, cykl „Emocje”, odcinek drugi! Dziś o emocjach w praktyce. – Mamy dowody, które pokazują nam, że prawidłowe funkcjonowanie emocjonalne niezbędne jest do tego, żeby efektywnie podejmować decyzje w życiu codziennym – opowiada dr Alicja Puścian.
Z odcinka dowiecie się, czym jest walencja emocji i jak się wiąże z poziomem pobudzenia, dlaczego nie wolno ignorować nieprzyjemnych emocji, czy z punktu widzenia nauki da się oddzielić emocje od podejmowania decyzji i dlaczego czasem wybuchamy z powodu czegoś, co zwykle nas nie porusza.
Od Podstaw to nowy, dodatkowy cykl odcinków Radia Naukowego. Serie tematyczne, krótsze odcinki, naukowcy, których znacie i lubicie, porządkujący dla was fundamentalne kwestie w swoich dziedzinach.
TRANSKRYPCJA
Karolina Głowacka: Odcinek drugi: emocje w praktyce. Doktor Alicja Puścian, neurobiolożka zachowania, dzień dobry.
Alicja Puścian: Dzień dobry.
K.G.: Droga Alu, jakie są podstawowe komponenty emocji?
A.P.: Mówiłyśmy trochę w poprzednim odcinku o tym, że emocja to nie jest coś jednowymiarowego, tylko że ma wiele wymiarów. Wspominałyśmy o tym, że ma ona komponent fizjologiczny, czyli wszystko to, co dzieje się z naszym ciałem, ma komponent motywacyjny, czyli to, co ma nas napędzać do pewnego rodzaju działania. Jest także warstwa interpretacyjna: co ja myślę, że się ze mną teraz dzieje, co mi się wydaje o tej emocji, którą właśnie przeżywam.
K.G.: To jest najgorsze, bo to jeszcze potrafi nakręcać samego siebie.
A.P.: O tak, często potrafi to pójść zupełnie w nieoczekiwanych kierunkach i niekoniecznie takich, które są dla nas pożyteczne. Jednak bardzo ważnymi komponentami emocji i jednym z takich podstawowych rozróżnień, które pozwala rozumieć, jak one powstają w mózgu, ale także jak objawiają się w naszym życiu codziennym, to jest podział na walencję emocji oraz poziom pobudzenia. Może rozszyfrujmy obydwa te terminy. Walencja emocji jest o niczym innym, jak o tym, czy to jest przyjemne, czy to jest nieprzyjemne. Możemy sobie wyobrazić takie continuum od emocji, które sprawiają, że czujemy się świetnie, to będzie na przykład radość, jakaś euforia, zachwyt, po (na drugim końcu tego kontinuum) głęboki smutek albo przejmujący strach. Czyli dobre i złe, innymi słowy. To, co my interpretujemy jako dobre dla nas, dobre, bo przyjemne, albo złe dla nas, złe, bo nieprzyjemne. Natomiast poziom pobudzenia mówi nam o tym, jak intensywna jest emocja, jak silnie odczuwam smutek albo radość, jak bardzo się zezłościłam, bo może tym razem tylko trochę, a może tak, że już po prostu za chwilę odpadnie mi dekiel. I to jest właśni poziom pobudzenia, który mówi nam o tym, z jaką intensywnością dzieje się w nas to przeżycie. I co jest bardzo interesujące, kiedy patrzy się na badania neuroobrazowe, one pokazują, że do pewnego stopnia te dwa wymiary emocji inaczej kodowane są w mózgu. To znaczy, że silniej aktywowane są różne obszary naszego mózgu, na przykład kora wyspy i amygdala silniej aktywowane są w odpowiedzi na poziom pobudzenia niż na walencję emocji, ale to jest tylko częściowo prawda, dlatego że okazuje się, że jak popatrzymy na badania, które precyzyjnie badają ten temat, to są takie emocje, które z większym prawdopodobieństwem po pierwsze aktywują struktury, czy też większa aktywacja tych struktur prowadzi do takich emocji, które wiążą się z wyższym poziomem pobudzenia. Na przykład jest tak, że emocje negatywne z większym prawdopodobieństwem będą wiązały się z wyższym poziomem pobudzenia, czyli z wyższą dozą przeżywania ich w sposób głęboki, intensywny i taki, który nie daje nam spokoju.
K.G.: Ale kiedy mówisz o tym „przyjemny, nieprzyjemny”, to to rozumiem, a kiedy mówi się o tym, że jedne emocje są złe albo dobre, to pamiętam, będziemy mówić o tym więcej, ale tutaj myślę, że króciutko możemy powiedzieć. To nie jest tak, że możemy ignorować te złe emocje czy udawać, że ich nie ma, bo właśnie są te złe, więc udawajmy, że ich w ogóle nie ma, próbujmy ich nie przeżywać. To nie ma sensu.
A.P.: Jeżeli przyjmiemy naukę Darwina i dzisiejsze ujęcie biologiczne, to żadnych emocji, żadnych emocji, nie powinniśmy ignorować, dlatego że one mają ważny komponent informacyjny. One mówią nam o tym, że coś ważnego dla nas samych się tutaj dzieje. I należy rozszyfrować co. Dlatego że emocja = coś jest dla naszego biologicznego organizmu istotne.
K.G.: Mówiłaś o tym stopniu pobudzenia. To jest bardzo ciekawe, dlatego że są takie emocje, które są na podobnym poziomie właśnie pobudzenia, ale mają zupełnie inną walencję. O czym mówię? Mówię o tym, dlaczego bywa tak, że od miłości do nienawiści bywa jeden krok, że te wszystkie historie, jak to się z byłymi partnerami, partnerkami, prowadzi regularne wojny i to nawet niekoniecznie jeśli mówimy o rozwodzie, gdzie czasami są jakieś dyskusje majątkowe, to znamy z życia dość dobrze. Skąd się to bierze?
A.P.: To jest idealny przykład. To jest właśnie o tym, że jeżeli emocje są bardzo intensywne, wiążą się z wysokim poziomem pobudzenia, a te emocje, o których powiedziałaś przed chwilą, czyli miłość i nienawiść, no to co jest intensywniejszego w naszym życiu niż emocje, które mają takie koloryt? Ciężko, prawda? Nawet znaleźć coś takiego na naszej mapie poznawczej, co bardziej by nas angażowało.
K.G.: Cała kultura wokół tego zbudowana przecież.
A.P.: Absolutnie! W związku z tym jeżeli poziom pobudzenia jest wysoki i sprawy zaczynają iść źle, to właściwie w jedną chwilę poprzez zmianę wcześniej wspomnianej interpretacji poznawczej może się zmienić to, co było bardzo przyjemne, bo było blisko nas, było wspaniale i była sielanka, w coś, co jeżeli jest nam zabrane, to staje się powodem, dla którego czujemy się zagrożeni, czujemy się nieszczęśliwi i w związku z tym rodzi się w nas nienawiść, czyli druga strona tej samej monety. Dlatego, że poziom pobudzenia był podobny.
K.G.: Ale to jest kwestia interpretacji tego pobudzenia?
A.P.: A nie?
K.G.: Nie wiem.
A.P.: W dużej mierze jest to kwestia interpretacji. Możesz na to, że ktoś cię rzuci albo zdradzi, zareagować w taki sposób, czy też zinterpretować to w taki sposób, że a dobra, pies go drapał, jego sprawa. Albo możesz powiedzieć…
K.G.: Jest to dość rzadka reakcja!
A.P.: Tak, i pewnie wiązałaby się z niższym poziomem pobudzenia. Albo możesz powiedzieć: ja ci, draniu, dam! I to jest element, w którym nierozerwalnie wiążą się ze sobą, będziemy o tym mówić więcej wtedy, kiedy będziemy się zastanawiać, czy w ogóle jesteśmy w stanie regulować swoje emocje. To jest taka sytuacja, w której interpretacja tego, co się z nami dzieje, wpływa bezpośrednio na to, że ten bardzo wysoki poziom pobudzenia jest podtrzymywany.
K.G.: Dlatego się mówi, że najgorsza jest obojętność? Że de facto zaprzeczeniem miłości jest obojętność.
A.P.: Powiedziałaś w samo sedno moim zdaniem. W ogóle brak emocji…
K.G.: Czyli bardzo niskie pobudzenie, tak byśmy to…
A.P.: I niskie pobudzenie…
K.G.: …w biologicznym języku powiedzieli?
A.P.: I ani mi miło, ani mi niemiło. Jest mi absolutnie wszystko jedno, możesz być, albo może cię nie być, mógłbyś zniknąć.
K.G.: I to jest dopiero koniec związku.
A.P.: To jest absolutny zgon, jeżeli chodzi o związki w ogóle międzyludzkie, nie tylko o związki romantyczne, jeżeli zaczyna mi być wszystko jedno, czy jesteś, czy cię nie ma. I kiedy pomyślimy o tym z perspektywy biologicznej, zawrócę, jeżeli pozwolisz, do tego pytania o to, czy emocje są dobre, czy emocje są złe., to jest właśnie o tym. Obojętność, czyli brak reakcji emocjonalnej, oznacza „w tej sytuacji, w tym środowisku, w tej relacji nie ma dla mnie niczego ważnego”. Nie ma powodu, żebym ja, moje ciało, na to reagowało.
K.G.: Aż się smutno zrobiło.
A.P.: Tak.
K.G.: Dlaczego tak bywa, że te same zdarzenia mogą w nas wywoływać różne emocje w zależności od kontekstu? Wybaczcie mi proszę, ale jakieś takie dość banalne przykłady w stylu: ona trzaska drzwiami w samochodzie, a i na początku to jest „ach, trudno”, a za trzy miesiące czy trzy lata gula skacze. Albo on zostawia te skarpetki wszędzie i na początku jakie urocze, takie fajne, skarpetki, znowu je zostawił. A trzy lata później: ty draniu.
A.P.: Albo niewyładowana zmywarka.
K.G.: Tak, tego typu rzeczy, a to już obie płcie, to nie ma znaczenia. Wybaczcie te tanią stereotypizację, ale niech będzie.
A.P.: Niech będzie, to są świetne przykłady, bo takie z życia codziennego. Któż tego nie zna? Wiesz, myślę, że dotyka…
K.G.: Single!
A.P.: Ja jestem singielką, ale znam z doświadczenia. Więc zastanawiamy się teraz, bo poruszyłaś to, nad bardzo ważnym elementem, że emocja nie będzie taka sama w dwóch identycznych sytuacjach. I tutaj są dwa ważne powody, dla którego tak jest. Pierwszy i najważniejszy to jest to, że to, w jakim stanie się znajdujesz, zanim wejdziesz w określoną sytuację, jak jesteś przygotowana, co o tym myślisz, jakie masz nastawienia, czy cię wcześniej ktoś w ciągu dnia wkurzył, czy jesteś głodna, wszystko to (i wiemy o tym, jest na to masa dowodów w badaniach naukowych) wpływa na, czyli zwiększa lub zmniejsza, prawdopodobieństwo pojawienia się określonych emocji. Łatwiej cię zezłościć, jak jesteś głodna?
K.G.: Tak, potwierdzam. Albo niewyspana, to jeszcze gorzej. Ale w poprzednim odcinku mówiłaś o tej kwestii wpływu hormonów na nasze emocje, czyli tutaj mamy coś podobnego, to znaczy hormony są takim podglebiem, przygotowaniem, które może spowodować, że właśnie w danej sytuacji zareagujemy gwałtowniej, negatywnie na przykład, a w innej sytuacji odpuścimy.
A.P.: Zgadza się. Stan twojego organizmu w ogóle, nie tylko hormony, ale także to, w jakim stanie jest twój układ nerwowy, na przykład to, że wcześniej ktoś cię zdenerwował i to pobudzenie, które z tym jest związane, jeszcze zupełnie z ciebie, mówiąc kolokwialnie, nie zeszło.
K.G.: To pobudzenie to co to jest? To są w głowie, nie wiem, połączenia na przykład uruchomione?
A.P.: Które powodują, że potem twój organizm… Wspominałyśmy w poprzednim odcinku o tym, że kiedy mózg zaczyna determinować powstanie danej emocji, wysyła o tym informację do twojego ciała i to ciało musi przygotować się całym sobą na tej emocji przeżywanie. Może to się dziać na przykład w taki sposób, że do twoich nadnerczy poprzez układ współczulny, czyli te nerwy, które unerwiają twoje narządy wewnętrzne, z mózgu płynie informacja o tym: „proszę natychmiast wyrzucić adrenalinę”, dlatego że jesteśmy w sytuacji zagrożenia, zaraz będzie jakaś awantura, coś się tutaj będzie działo.
K.G.: Od razu mi się „Było sobie życie” wyświetliło. Telefon jest: „Ala, wysyłamy zamówienie”.
A.P.: I w takiej sytuacji adrenalina zaczyna krążyć w twoim organizmie, ułatwia ona to, żeby się sprawniej, szybciej, głębiej oddychało, żeby twoje serce biło szybciej. I to jest właśnie ten poziom pobudzenia. Także kortykosteroidy są wyrzucane. Jesteś przygotowana do działania i to właśnie nazywamy tym odczuciem czy poziomem pobudzenia.
K.G.: I to może trwać dość długo?
A.P.: Może.
K.G.: Bo to rozumiem, że tłumaczy te znów dość klasyczne sytuacje, że wracamy do domu z pracy, gdzie mieliśmy konfliktową sytuację, ciało jest pobudzone, wracamy do domu i nagle ta zmywarka, która na co dzień w ogóle nie sprawia nam żadnego kłopotu albo sami jej nie wyładowujemy często, nagle w tym momencie powoduje co, ekspresję? Czy my interpretujemy na przykład to, że właśnie mamy to pobudzone ciało i łączymy to z tą zmywarką, więc uważamy, że to ta zmywarka jest tego przyczyną, tak? To jest jakby mylna interpretacja sytuacji.
A.P.: Bingo. Ja bym tego może nie nazwała mylną interpretacją sytuacji, tylko po prostu tym, że jest bardziej prawdopodobne, że ta sama zmywarka ciebie wścieknie, dlatego że już wcześniej rzeczy szły nie tak jak powinny.
K.G.: Bo ciało już jest gotowe.
A.P.: Bo ciało jest gotowe i przede wszystkim centralna jednostka sterująca, czyli mózg, jest w takim stanie, w którym niedawno przeżywana była ta emocja gniewu, bo była awantura w pracy.
K.G.: A jak to się dzieje, że emocje mogą wpływać na podejmowane przez nas decyzje, że jest coś takiego jak afekt, rzecz, która przecież jest nawet w prawie używana i w tym, że w afekcie może dojść do zbrodni, a mniej dramatyczne sytuacje, choć bardzo bolesne, no to na przykład w kłótni jesteśmy w stanie powiedzieć niesamowicie okrutne rzeczy, które nam potem po jakimś czasie wydają się: „no jak myśmy mogli tak powiedzieć”. Z czego to się bierze w takim razie?
A.P.: To jest bardzo głębokie pytanie, które neuronauka stawia sobie od bardzo, bardzo wielu lat. I to, co wiemy na pewno w tej chwili, to to, że nie da się emocji od racjonalnego myślenia oddzielić. To nie są przeciwstawne procesy, ani nie są to nawet procesy rozdzielne, tylko są to wzajemnie przenikające się procesy, dziejące się jednocześnie w naszym życiu, ba, do racjonalnego podejmowania decyzji czy do skutecznego dokonywania wyborów, konieczne są emocje. Są one elementem informacyjnym, który może powodować, że te decyzje, które są podejmowane, są bardziej skuteczne i bardziej celowe. Oczywiście może być również tak, że emocje wywiodą nas w pole. Ileż razy tak jest? Znamy to z autopsji. Jednak to, co wiadomo z punktu widzenia działania mózgu, to po pierwsze, że te same struktury w dużej mierze zaangażowane są w powstawanie emocji. Jest taka piękna literatura naukowa grupy Damásio i jego współpracowników wieloletnia, która pokazuje, że u pacjentów, którzy mają z jakiegoś powodu autonomicznie uszkodzone obszary w układzie limbicznym, czyli tym, który bardzo ważny jest dla powstawania emocji, mimo że mogą rozwiązywać na sucho, że się tak wyrażę, testy poznawcze i wypadają w nich bardzo dobrze, to kiedy przychodzi do sytuacji, kiedy trzeba podejmować decyzje i rozwiązywać jakieś dylematy w sytuacji eksperymentalnej, to nie radzą sobie z tym tak dobrze, jak osoby kontrolne, u których w mózgu wszystko jest w porządku, jeżeli chodzi o układ limbiczny. Tak że mamy dowody, które pokazują nam, że prawidłowe funkcjonowanie emocjonalne niezbędne jest do tego, żeby efektywnie podejmować decyzje w życiu codziennym, zwłaszcza w sytuacjach, które wymagają napięcia, stresu, są jakąś taką sytuacją wyzwania.
K.G.: Czy to by było w takim razie coś, co powszechnie nazywane bywa intuicją? Że… Tak się czasami mówi, nie? Że coś mi mówi, że z tym człowiekiem jest coś nie tak, albo coś mi mówi, że z tą transakcją jest nie tak. To coś, jak rozumiem, to może być na przykład lęk.
A.P.: Może być.
K.G.: Tylko że nie nazywamy tego w ten sposób, tylko coś nam podpowiada, ciało najpewniej, i stąd takie niedookreślone coś jako ta intuicja, tak mi się kojarzy.
A.P.: Tak, ja myślę, że to jest bardzo dobre skojarzenie. Nie gloryfikowałabym jednak intuicji, bo pamiętajmy, że te emocje, które pojawiają się w sytuacji jakiegoś wysokiego napięcia, stresu czy po prostu gry o wysoką stawkę, mogą także wynikać z jakichś naszych poprzednich, bardzo negatywnych doświadczeń albo z po prostu lęku, który w danej sytuacji przez czynniki racjonalne nie jest uzasadniony. Tak że emocje jak najbardziej przeplatają się z podejmowaniem decyzji. Bez nich, to znaczy bez prawidłowego funkcjonowania emocjonalnego, nie jest możliwe dobre funkcjonowanie w tym względzie. Nie możemy jednak powiedzieć definitywnie, że nieopanowane, niewyregulowane emocje są dla nas zawsze benefitem w tym kontekście, bo nie są. Bo wtedy, kiedy zaczynamy latać po ścianach i nie pamiętamy, jak się nazywamy, to ciężko o podejmowanie jakichkolwiek racjonalnych działań. Ale znowu wracamy tutaj do wcześniej rzeczonego poziomu pobudzenia. Kontrola poziomu pobudzenia, czy mówiąc bardziej trafnie, jego regulacja, jest kluczem.
K.G.: O tym też będziemy mówić. Czyli według współczesnej nauki ten podział między emocje a rozum to jest niesłuszne. No to w takim razie jest coś takiego jak zbrodnia w afekcie czy nie? Dlaczego ludzie się na to… Chciałam powiedzieć: decydują, ale się zawahałam. Dlaczego się to zdarza, że ktoś kogoś pobije skrajnie właśnie w jakimś, w jakiejś takiej wściekłości, czy zaatakuje nożem, a bardzo tego żałuje na przykład.
A.P.: Oczywiście.
K.G.: No to co to jest?
A.P.: To jest po prostu znacznie bardziej radykalna i mająca znacznie poważniejsze konsekwencje wersja tego, że w awanturze mówisz rzeczy, których nigdy nie powiedziałabyś wtedy, kiedy jesteś spokojna. Poziom pobudzenia i zaangażowanie jest tak duże, że robisz rzeczy, których nie chciałabyś zrobić nigdy, gdybyś decydowała o tym na zimno. Ale to, czy jest to usprawiedliwione, czy powinno funkcjonować w naszym systemie karnym, to jest już zupełnie inna para kaloszy.
K.G.: Ale widzisz, najprostsza interpretacja tego jest właśnie taka, że emocje, może zejdźmy do tego poziomu kłótni, bo on jest bardziej… każdy się gdzieś tam z nim spotkał, że emocje przysłoniły mi rozum właśnie. To jest najprostsza interpretacja, a ty mi mówisz, że to nie jest ze sobą rozdzielone?
A.P.: Nie jest i nie może być, bo to po prostu tak nie działa. Nie tylko te same struktury wchodzą w skład tych samych wzorców aktywacji w twoim mózgu, kiedy rozwiązujesz problem, dajmy na to, jak i wtedy, kiedy odczuwasz emocje. Ba, te same komórki mogą być zaangażowane w te dwa różne procesy. Pewnie nie w tym samym czasie, ale często może tak, bo przecież zdarza się, że te procesy, o których rozmawiamy, występują w nas jednocześnie. Z jednej strony czujesz, że cię ponosi, a z drugiej strony mówisz sobie „matko kochana, jeżeli stąd nie wyjdę, to zaraz wybuchnę”, prawda? Twój mózg naprawdę mieści w sobie wiele różnorodnych procesów, które dzieją się cały czas. Coś musi mówić twojemu ciału, że ma oddychać, coś musi mówić twojemu układowi trawiennemu, że ma trawić, coś musi mówić, jak powstaje język, który wypowiadasz. Wszystko to dzieje się naraz i nie ma między tym sprzeczności.
K.G.: To wydaje mi się, że trochę jednak nakłada większą odpowiedzialność na nas w czasie tychże kłótni.
A.P.: Nie mogłabym się z tobą bardziej zgodzić.
K.G.: Bo zauważ, że jak zapuka listonosz, to większość ludzi jednak otworzy z uśmiechem, przyjmie polecony, podpisze się, powie „dziękuję, do widzenia”, zamknie drzwi i czasem wróci do awantury, a czasem nie, bo może już w tym krótkim czasie ten…
A.P.: Ochłonie.
K.G.: …poziom pobudzenia właśnie opaść, ale jakoś tak jest, że do tej obcej osoby się opanujemy, nie?
A.P.: Trochę tak jest.
K.G.: Czyli jednak mamy nad sobą kontrolę?
A.P.: Na pewno jesteśmy w stanie regulować swoje emocje. Czy jesteśmy w stanie to zrobić zawsze i w każdej sytuacji? Na pewno nie, jest w tym pewien element automatyzmu. Zwłaszcza jeżeli mówimy o tej pierwszej, najsilniejszej reakcji, która wychodzi z naszego ciała na samym początku, ale emocje da się regulować.
K.G.: I o tym będziemy mówić w trzecim odcinku, ale na koniec tego chciałam cię zapytać o różnice indywidualne. Dlaczego jedni bardzo szybko wchodzą na ten wysoki poziom pobudzenia, mówi się, że są wybuchowi, emocjonalni właśnie, a inni są spokojni, choć bardzo często do czasu, bo jak już wybuchną, to chowajcie się lepiej pod stołem.
A.P.: Różnice indywidualne to jest piękno.
K.G.: Cholerycy i… Jak to się kiedyś mówiło?
A.P.: Flegmatycy. Tak jest, cholerycy i flegmatycy. Antyczny podział. I jest w tym, o czym powiedziałaś, dużo piękna, moim zdaniem, biologicznego. Różnice indywidualne są charakterystyczne dla populacji ludzkiej, tak jak i dla innych gatunków zwierząt, i jak już przy tym jesteśmy, to nie jest wyłącznie charakterystyczne dla ludzi, że jeden człowiek jest bardziej reaktywny, a drugi mniej. Konie, psy, dowolny gatunek ssaka, który przychodzi mi w tej chwili do głowy, również tam występują różnice indywidualne, tak że ta tak zwana naturalna, cokolwiek miałoby to znaczyć, predyspozycja danej jednostki gra tutaj rolę, ale gra także rolę doświadczenie w regulacji emocji. Wyobraź sobie osoby, które pracują na co dzień w bardzo, bardzo pełnym napięcia, stresującym środowisku, nie wiem, jakichś traderów giełdowych albo kogoś, kto pracuje na planie filmowym, gdzie się tam dużo dzieje, każdy na każdego krzyczy.
K.G.: Kontrolerów lotu.
A.P.: Ooo!
K.G.: Chirurdzy to są… Piloci to są ludzie z innej gliny.
A.P.: Wielkie napięcie, tak jest. To są osoby, które w biegu doświadczenia nabierają zdolności do tego, żeby znacznie lepiej samemu się regulować, niezależnie od tego, z czym tam wchodzą.
K.G.: Czyli dlatego i mnie, i tobie na wystąpieniach publicznych już głos się nie trzęsie, przynajmniej mniejsze prawdopodobieństwo?
A.P.: Wtedy, kiedy nie ma bardzo ku temu wyraźnych przyczyn przynajmniej.
K.G.: Ja mam tak, że jakiekolwiek nowości, to już mnie… Od nowa się stresuję. To jest ciekawe, tak nawiasem mówiąc. Ale mówię o tym dlatego, że wiem, że wiele osób ma z tym kłopoty, to tak może dobrze jest wiedzieć, że osoby, które może słuchacie od dawna, też tak miały czy miewają. A ty jak się gniewasz? Gwałtownie? Taka erupcja jest wysoka czy tak lawa sobie płynie powoli, wiele godzin?
A.P.: Ja się szybko złoszczę, ale też szybko jestem gotowa się godzić.
K.G.: To ja jestem taki wulkan, nic, nic, nic, a jak raz na jakiś czas się zacznie, to… To przepraszam wszystkich, którzy to widzieli. Więcej o regulacjach emocji w kolejnym odcinku, a tymczasem bardzo ci dziękuję. Doktor Alicja Puścian.
A.P.: Dziękuję bardzo.